Odcinek 7
W ciszy
rozglądałam się po pokoju. Przytulny salon był utrzymany w barwach żółci i
brązu tworząc domowy nastrój. Pomiędzy kanapą a dwoma fotelami stał piękny
drewniany stolik na kawę. Naprzeciwko trzyosobowej sofy stał telewizor plazmowy
ustawiony na komodzie. Wstałam i podeszłam do pięknej drewnianej szafy z
szklanymi drzwiczkami. Bogato zapełnione pułki pełne książek budziły zachwyt,
między innymi znajdowały się tam wszystkie książki Phillipiuka, nie zabrakło
też Harrego Pottera, Sherlocka Holmesa, Imienia wiatru znalazłam też Metro 2033.
Ostrożnie otworzyłam
szafkę, chcąc wyciągnąć jedną z książek, gdy mój wzrok padł na małą szkatułkę. Od
razu zabrałam moją kochaną pozytywkę, uważnie oglądając czy jest w nienaruszonym
stanie. Srebrna pozytywka w czerwone róże z wijącymi się łodygami i liśćmi, na
dnie widniał wygrawerowany napis „Raisa Lisanna Skarlet” potarłam palcem moje
imię. Przez moją głowę przeleciało wspomnienie, jak Lys i mama wołają mnie Roza,
ze względu na tatuaż na moich plecach. Na środku szkatułki była większa róża,
która zgrabnie zakrywała wejście na klucz uruchamiający całe urządzenie,
odruchowo złapałam za wisiorek w kształcie krzyża złożonego z łodyg i pączków
róż. Pozytywka przestała grać po śmierci mojej matki, mimo to w umyśle cały
czas słyszę piosenkę przez nią śpiewaną. Zamknęłam oczy i cicho nucąc zaczęłam śpiewać:
(http://www.youtube.com/watch?v=DZmWtKA-ot4) /piosenka, którą śpiewa Lisa/
Every time
you kissed me
I trembled like a child
Gathering the roses
We sang for the hope
Your very voice is in my heartbeat
Sweeter than my dreams
We were there, in everlasting bloom
Roses die,
The secret is inside the pain
Winds are high up on the hill
I cannot hear you
Come and hold me close
I'm shivering cold in the heart of rain
Darkness falls, I'm calling for the dawn
Silver dishes for the memories,
For the days gone by
Singing for the promises
Tomorrow may bring
I harbor all the old affection
Roses of the past
Darkness falls, and summer will be gone
Joy of the daylight
Shadows of the starlight
Everything was sweet by your side, my love
Ruby tears have come to me, for your last words
I'm here just singing my song of woe
Waiting for you, my love
Now let my happiness sing inside of my dream.....
Every time you kissed me
My heart was in such pain
Gathering the roses
We sang for the grief
Your very voice is in my heartbeat
Sweeter than despair
We were there, in everlasting bloom
Underneath the stars
Shaded by the flowers
Kiss me in the summer day gloom, my love
You are all my pleasure, my hope and my song
I will be here dreaming in the past
Until you come
Until we close our eyes.
I trembled like a child
Gathering the roses
We sang for the hope
Your very voice is in my heartbeat
Sweeter than my dreams
We were there, in everlasting bloom
Roses die,
The secret is inside the pain
Winds are high up on the hill
I cannot hear you
Come and hold me close
I'm shivering cold in the heart of rain
Darkness falls, I'm calling for the dawn
Silver dishes for the memories,
For the days gone by
Singing for the promises
Tomorrow may bring
I harbor all the old affection
Roses of the past
Darkness falls, and summer will be gone
Joy of the daylight
Shadows of the starlight
Everything was sweet by your side, my love
Ruby tears have come to me, for your last words
I'm here just singing my song of woe
Waiting for you, my love
Now let my happiness sing inside of my dream.....
Every time you kissed me
My heart was in such pain
Gathering the roses
We sang for the grief
Your very voice is in my heartbeat
Sweeter than despair
We were there, in everlasting bloom
Underneath the stars
Shaded by the flowers
Kiss me in the summer day gloom, my love
You are all my pleasure, my hope and my song
I will be here dreaming in the past
Until you come
Until we close our eyes.
Powoli otworzyłam oczy. W wejściu stał Lysander, patrzył się
na mnie jakbym była duchem.
- Skąd to masz? –
jego ton był lodowaty. – Ta piosenka, gdzie się jej nauczyłaś? – Przecież mnie
nie pamięta to skąd wie o pozytywce? – Gadaj! – krzyknął. Spowodował, że moje
biedne serce o mały włos nie uciekło. Poczułam szarpnięcie, właśnie została
wyrwana mi z rąk. Chłopak uważnie ją obejrzał. – Ona nie należy do ciebie i nie
masz prawa jej dotykać! Ta pozytywka nie ma prawa istnieć, powinna podzielić
los swojej, byłej właścicielki.
- O czym ty mówisz? – Stałam nie rozumiejąc z tej furii ani
słowa. Przynajmniej chciałam źle zrozumieć.
- Cała ta przeklęta rodzina Skarletów powinna się spalić w
tym pożarze, zostać zapomnianą przez wszystkich, a nie pozostawić jedynie dwóch
tyranów.
- Jak śmiesz… - niedane było mi dokończyć. W ostatniej
chwili zauważyłam, że bierze zamach. Instynktownie zasłoniłam tor lotu mojej
pozytywce ratując ją przed rozbiciem o ścianę. W miejscu gdzie mnie uderzyła poczułam
tępy ból. Opadłam na kolana przyciskając szkatułkę do siebie. Tego było już za
wiele.
- Co ci wpadło do twojego durnego łba?! Nie dość ci, że
obrażasz ludzi to jeszcze chcesz zniszczyć ważne dla nich rzeczy?! Twierdzisz, że
nic o mnie nie pamiętasz, a wszystkiego innego jakoś nie zapomniałeś! Nie wiem
o co ci chodzi, ale mam cię serdecznie dość! – do pokoju wpadł Kas ledwo
ogarniając sytuację, więc uznałam, że nie będę robiła mu więcej kłopotów.
- To wszystko co mam ci dziś do powiedzenia. – Następnie
przywaliłam mu z liścia. Kastiel i mój były przyjaciel patrzyli się na mnie, gdy
ruszyłam w stronę wyjścia. Nikt mnie nie wołał, po prostu pozwolili mi wyjść.
Miałam ochotę płakać, ale to nie miejsce i czas na łzy.
Ruszyłam w stronę mojego mieszkania. Ze względu, że nie byłam wstanie
zlokalizować gdzie jestem, dotarcie zajęło mi około pół godziny. To miejsce już
nie wyglądało tak samo. Niegdyś brązowe ściany, były teraz całe osmolone. Drzwi
frontowe były wyrwane z nawiasów, najprawdopodobniej podczas ucieczki lub przez
strażaków.
Ostrożnie weszłam do budynku, w powietrzu unosił się wyraźny
zapach spalenizny i pyłu. Powoli poruszałam się po schodach prowadzących do
mojego mieszkania, pod moim ciężarem jeden ze stopni nie wytrzymał i drewniana
belka złamała się. Z głośno bijącym sercem dotarłam do otwartych na oścież
drzwi, powoli weszłam do pełnego pyłów pomieszczenia. Zaśmiałam się w duchu, jeszcze
niedawno wszystko było zniszczone, a dziś? Nie ma nawet śladu po ostatnim włamaniu,
ale wcześniej dało się tu jeszcze mieszkać.
Głośno westchnęłam, następnie
poszłam szukać mojej torby z ocalałymi rzeczami po tej całej kradzieży. Przez chwilę walczyłam
z drzwiami szafy, po czym wyciągnęłam dużą, niebieską torbę, na szczęście
wyglądała bez zarzutu. Zadowolona, z choć jednej dobrej rzeczy, postanowiłam
zajrzeć do Maidcafe.
Stojąc przed zapleczem kawiarni zbierając się na odwagę by
wejść, złapałam za klamkę i w tym samym czasie drzwi otworzyły się z impetem uderzając
moją osobę.
- Przepraszam, nic ci nie jest? – Kawowe oczy patrzyły się
na mnie z troską – Lisa? To ty? Dziewczyno jak ty wyglądasz?
- Też miło cię widzieć, Saro.
ooo zapomniałam dać komentarza wcześniej co ze mnie za gapa ;/ ale i tak pewnie wiesz co chce napisać :D więcej,więcej ja chce dalszy ciąg :3 i napisałaś na blogu od Seiti że tym brakiem nowych rozdziałów inspiracje Ci zabiera tak? może to niewiele ale może moje opowiadanie Cie zainspiruje http://ren24.pinger.pl/ buziaki Ren :* ;* :*
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, nawet ostatnio próbowałam, ale zawsze coś mnie odrywa od twojego bloga Ren, a muszę przyznać że jest istną kopania inspiracji jak blog Seiti. Właśnie zmagam się z przepisywaniem odcinka 8, czego nie lubię, ale samo się nie napisze, więc cóż biorę się do pracy.
OdpowiedzUsuń