Odcinek 8
Na spokojnie opisałam dziewczynie moją sytuację, po czym bez
słowa zaciągnęła mnie do szatni. Kazała mi nigdzie się nie ruszać i opuściła
pomieszczenie. Usiadłam koło mojej byłej szafki, zabawne ostatnio dużo rzeczy
się zmieniło na „byłe”. Kolejny już raz westchnęłam zrezygnowana. Moja
szafeczka nic się nie zmieniła, nadal oznaczona była moim imieniem, a
potworzeniu zdumiona zobaczyłam mój strój, tak jakby czekał na mój powrót.
Drzwi otworzyły się hukiem, następnie na szyję rzuciła mi się na szyje szefowa.
Poczułam się bezpiecznie tak przytulana.
- Tak się cieszę, że tutaj przyszłaś – zaczęła delikatnie
gładzić moje włosy – Sara mi wszystko powiedziała. Biedactwo ty moje, jak
widzisz czekałyśmy na ciebie, bez problemu możesz do nas wrócić.
- Dziękuję, tym razem nie zawiodę.
- To przebieraj się i chodź nam pomóc, mamy dzisiaj spory
tłum. – Wyszła z szatni zadowolona.
Sprawnie przebrałam się w biało czarny komplet pokojówki,
zrobiłam makijaż, który maskował moje wielkie wory pod oczami i siniak,
pozostawiony przez blondynkę. Związałam włosy czarną wstążką tworząc dwie
kokardy. Gotowa poszłam w stronę kawiarni i od razu wzięłam się do pracy.
Przyjemnie było znów śmiać się i pracować wspólnie z przyjaciółkami, a także
zapomnieć o gnębiących rzeczach.
Po zamknięciu kawiarni, wszystkie poszłyśmy na karaoke,
bawiłam się wspaniale. Wygłupiałyśmy się dobre dwie godziny. Nawet się nie
zorientowałam, kiedy szłyśmy do domu Sary, głośno się śmiejąc. Dziewczyna
zaproponowała mi lokum u niej stwierdzając, że jej rodzice i tak rzadko bywają
w domu, więc przynajmniej nie będzie jej się nudzić. Przygotowała mi spanie w
pustym pokoju posiadającym jedynie małe łóżko i niewielką szafkę. Przed snem
rozmawiałyśmy o dzisiejszym dniu, niewiadomo kiedy usnęłyśmy wtulając się w
małe, kwadratowe poduszki.
Biegnę korytarzem znajomego domku. Zatrzymuję się na
rozdrożu schodów, na środku ściany jest witraż anioła. Słyszę krzyk. Ruszyłam w
stronę nawoływań. Robi się gorąco, wokół pojawiają się płomienie. Docieram do wielkiej
Sali, na środku leży znajoma postać, a nad nią klęczy mężczyzna. Podnosi
zrozpaczony wzrok, w którym widzę ból nienawiść, wściekłość strach, a także
najsilniejsze uczucie: chęć mordu, najbardziej bolał brak wątpliwości w jego
głosie.
- Nie powinnaś się urodzić, to ty powinnaś przestać
istnieć! – Przestraszona spuściłam głowę, podniosłam ręce całe we krwi i słyszę
słowa ojca, które łamią mi serce.
- To ty ją zabiłaś!
Poderwałam się z
łóżka jak oparzona. Znowu ten koszmar.
Rozejrzałam się, Sara smacznie spała. Po cichu wstałam by jej nie obudzić, bez
problemu weszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, następnie wytarłam się
grubym, mięciutkim ręcznikiem. Założyłam dżinsy i białą koszulę, wplotłam we
włosy niebieskie wstążki tworząc dwa kucyki. Zrobiłam jeszcze makijaż. Gotowa z
impetem otworzyłam drzwi o mały włos nie powtarzając wyczynu Sary w stosunku do
mnie. Wystarczyło nam jedno spojrzenie i już ledwo dawałyśmy radę utrzymać się
na nogach ze śmiechu.
- Poczekaj na mnie
w kuchni, zaraz do ciebie wracam.
Grzecznie jej
posłuchałam, wchodząc do żółtej kuchni. Jak obiecała, nie musiałam długo na nią
czekać. Wzięłyśmy się za robienie obfitego śniadania. Sama myśl o naleśnikach z
serem i dżemem brzoskwiniowym powodowała ślinotok naszej dwójki. Sara robiła
naleśniki, a ja zapełniałam je
pysznościami. Wchłonęłyśmy wszystkie w rekordowym czasie.
- To co teraz
robimy? – zapytałam patrząc przez okno, pogoda była cudowna. Było około
trzydziestu stopni, bez wiatru.
- Zaraz zadzwonię
po dziewczyny i pójdziemy na plażę– zarządziła Sara.
- Super, ale ja nie
mam kostiumu.
- To najpierw
zajrzymy do sklepu.
Po około godzinie
skończyłyśmy zakupy. Brunetka uparła się, że uzupełni moją szafę i tym samym
nie skończyło się na stroju kąpielowym. Zrzuciłyśmy zakupy w domu, przebrałyśmy
się w kostiumy i zadowolone poszłyśmy na plażę nad zatoką.
- Jeszcze tak
ciepłego września to ja nie widziałam. Jednym słowem lato.
- Ale tu pięknie –
wyszeptałam pełna zachwytu. Zatoka była okolona wielkimi kamieniami, wchodząc
daleko w wodę. Plaża była o dziwo czysta
i zadbana, wda miała przyjemny turkusowy odcień.
- Lisa chodź do nas
– zawołały mnie ze złocistego piasku dziewczyny. Mimo tego, że już wrzesień ,
nad wodą było dużo ludzi. Podbiegłam do mojej paczki. Po chwili wszystkie
stałyśmy w strojach kąpielowych gotowe do plażowego szaleństwa. Szybko
weszłyśmy do letniej wody. Bawiłyśmy się niczym dzieci, chłapałyśmy się, trochę popływałyśmy, a przed
opalaniem zagrałyśmy w siatkę plażową. Zmęczone dziewczyny padły na koce by
złapać ostatnie promienie słońca przed zimą, ja natomiast postanowiłam się
przejść brzegiem zatoki. Zauroczona krajobrazem wchłaniałam jego wdzięki, szłam
tak dziesięć minut, aż dotarłam na mniej zaludnioną cześć plaży. Na piasku
stały dwa leżaki z dużym parasolem i
stolikiem na napoje. Przeczesałam wzrokiem plażę szukając właścicieli. Z wody
zaczął wyłaniać się wysoki blondyn, w świetle słońca przypominający jednego z
greckich bogów. Spojrzała na mnie i przyjaźnie się uśmiechnął.
- Hej Lisa. – podszedł
do mnie bliżej.
- Cześć Nathaniel .
- Widzę, że ty też
nabrałaś chęci popływać, sama tutaj przyszłaś?
- Nie, jestem tu z
przyjaciółkami, a ty?
- Jestem z siostrą,
która właśnie gdzieś znikła – stwierdził rozglądając się. Może dotrzymasz mi
towarzystwa, do jej powrotu.
- Z chęcią.
- To chodź do wody.
Nathaniel wskazał
na wodę dając mi znak bym zrobiła to samo, a następnie zanurkował, zaraz
poszłam w jego ślady. Dno zatoki było przepiękne. Wszędzie pływały małe
kolorowe rybki. Chłopak podpłyną do mnie pokazując mi piękną mieniącą się
muszlę tworzącą zakręcony rożek, którą mi podarował. Nurkowaliśmy jeszcze parę
razy, mimo że bez jakich kolwiek słów doskonale się bawiłam. Zadowoleni z naszych podwodnych odkryć wyszliśmy z wody,
gdzie przy leżakach czekała na nas blondynka w fioletowo różowym kostiumie. Co
ona tu robi? Zaczęłam kojarzyć fakty, po pierwsze są do siebie podobni, po
drugie chyba Lys coś wspominał, że blondi nazywa się Amber, a po trzecie; Czy
ja jestem taka głupia, że dopiero teraz zauważyłam, że są rodzeństwem?
Westchnęłam ciężko.
Gdy Amber spojrzała w naszą stronę, mina jej zrzedła. Podeszła bliżej.
- Co ona tu robi? –
oddzielając każdą sylabę, spojrzała oskarżycielsko na brat.
- Dotrzymuje mi
towarzystwa. – odpowiedział nie przejmując się zachowaniem siostry.
- A ja ci nie
wystarczę?
- Gdybyś nie
uganiała cię za chłopakiem to nie było by problemu, ale widzę, że twój obiekt
westchnień tak jak zawsze cię zbył więc teraz nie narzekaj. – Uroczysty ton i
lekka kpina w głosie chłopaka o mały włos nie zwaliła mnie z nóg.
- A ciebie co tak
śmieszy?! – krzyknęła na mnie cała czerwona na twarzy.
- Nic – specjalnie
przedłużyłam to słowo, postanowiłam pobawić się w teatrzyk na koszt Amber.
Widocznie choć trochę zależy jej na bracie, czas to wykorzystać. – Kochana
ostatnio obiecałaś mi oddać za tą sukienkę co ją zniszczyłaś. – patrzyła na
mnie nic nie rozumiejąc. I nagle przez jej twarz przeleciał wyraz olśnienia już
wiedziała o co mi chodzi. Podeszłam bliżej i złapałam ją za ręce – Tak
naprawdę, to nie musisz mi za nią oddawać, mimo że musiałam ją wyrzucić.
- Amber znowu coś
narobiłaś? I co ja mam z Tobą zrobić? – poszedł do leżaka i wyciągną stu
złotowy banknot, który mi podał. – trzymaj i jeśli moja siostra znów nabroi to
daj znać.
- Mówiłam, że to
nic takiego, ale skoro to w ramach przeprosin, to zrobię wyjątek.
- Ale… - by ją
zagłuszyć przytuliłam się do niej, wprawiając ją w jeszcze większe osłupienie.
Po czym cicho wyszeptałam tak by tylko ona mogła zrozumieć sens słów:
- Pamiętaj, że to
dopiero początek i niedługo odpłacisz mi z nawiązką za tamten dzień. – po czym
dodałam głośniej. - Dziękuję, chodźmy
teraz na lody, tak na zgodę, dobrze? –
puszczając Amber zapytałam Nathaniela.
- Świetny pomysł,
no to chodźmy. – zarządził chłopak.
W trójkę poszliśmy
na zimne szaleństwo, na koszt chłopaka. Zamówiłam sobie dwie gałki straticzelę
i adwokatową. Amber dwie waniliowe, a Nath trzy śmietankowe. Mój plan
początkowo miał polegać na wnerwianiu Amber, ale potem jakoś sama wciągnęłam
się w moja grę. Po prostu zaczęłam się naprawdę dobrze bawić razem z blond
rodzeństwem. Może ta dziewczyna nie jest taka zła? Może przeżyła coś podobnego
do mnie?
Po jakimś czasie
dotarły do nas dziewczyny z kawiarni i piękny urok prysł, atmosfera zrobiła się
ciężka, a do tego wszystkiego Mira i moje przyjaciółki oszalały na punkcje
Nathaniela, więc pożegnałam się wraz z Sarą i poszłyśmy do domu na noc filmową.
uuu...ja przeczytałam bez korekty(nie mogłam się powstrzymać)i muszę powiedzieć znowu że chce więcej,więcej to jest boskie i ach smucie mnie tylko fakt że Kastiel nie widział jej w stroju kąpielowym...ech nie można mieś wszystkiego ;/
OdpowiedzUsuńBuziaki Ren ;* :* ;*
Nie martw się Ren,Kastiel jeszcze będzie miał okazję.
OdpowiedzUsuń