czwartek, 31 stycznia 2013

Choroba



 

Odcinek 10

        Obudziłam się w białym łóżku oddzielonym od reszty pokoju zasłoną do ziemi. Wstałam ostrożnie, sekundę później zza zasłony wyjrzała średniego wzrostu kobieta w białym fartuchu.
        - Dzień dobry Liso, widzą że się obudziłaś - uśmiechnęła się promiennie.
        - Dzień… dobry – odpowiedziałam powoli –Gdzie jestem?
        - Och, a tak jesteś w moim gabinecie, twoi przyjaciele cię tu przynieśli. Właściwie to się nie przedstawiłam, jestem Evangelina Braus tutejsza, szkolna pielęgniarka. Miło cię poznać, a teraz do rzeczy, czy zdarzały ci się kiedyś wcześniej omdlenia?
        - Nie, to widocznie z przemęczenia – skłamałam. Przed ucieczką podczas większego wysiłku zdarzało mi się zemdleć - nic mi nie jest, wrócę teraz do domu i odpocznę, dobrze?
        - Właśnie miałam ci to zaproponować, zadzwonię tylko po twoich rodziców i już jesteś wolna.
        - Nie, lepiej nie, ich dzisiaj nie ma, a ja nocuję u koleżanki, więc nie ma po co dzwonić, ona mnie odprowadzi.
        - Niech ci będzie.
        Szybkim krokiem opuściłam pomieszczenie, z każdym kłamstwem czułam się coraz bardziej fałszywa. Zaczęłam iść pustym korytarzem bez celu. Wyciągnęłam komórkę, miałam jedną nieodebraną wiadomość, którą szybko przeczytałam. Sara pisała, że nie jest w stanie ze mną wrócić, bo musi załatwić coś ważnego. Westchnęłam głośno, nie chcę wracać do pustego domu dziewczyny. Muszę się uspokoić, wyżyć na czymś. Stałam obok sali od muzyki, przez głowę przeleciała mi myśl. Weszłam do pomieszczenia, szerokim łukiem ominęłam stojący fortepian i skierowałam się do małego schowka, rozejrzałam się czy nikogo nie ma i nacisnęłam na klamkę. O dziwo drzwi się otworzyły prowadząc do małego pokoju zapełnionego po brzegi futerałami przeróżnych instrumentów.
         Otworzyłam jeden wyciągając piękne, stare hebanowe skrzypce. Zaparło mi dech w piersiach na ich widok, mimo braku struny G, a tak że wszystkich maszynek, prezentowały się okazale. Przejrzałam pozostałe futerały w poszukiwaniu struny i nadającego się smyczka, następnie zaczęłam zakładać strunę i stroić skrzypce przy fortepianie, którego, nie powiem, szczerze lubiłam słuchać ale nienawidziłam na nim grać.
/( http://www.youtube.com/watch?v=GH-DbRhp4BQ) Proszę włączyć podczas czytania./

            Przyłożyłam smyczek do strun i zaczęłam grać melodię wkładając w nią całe moje uczucia i serce. Smutek, rozpacz i nadzieję. Melodię przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Targana emocjami tonęłam w muzyce. Szukając szczęścia, zagubionego przed laty. Grałam jakby od tego zależało moje życie, rozkoszując się melodią mojej duszy, odcinając się od świata, pozbywając się jakichkolwiek zmartwień i problemów teraz czas zapomnieć o przeszłości i bólu otwierając się na nowy świat.
          Z rozmachem zakończyłam utwór, odłożyłam skrzypce ostrożnie skrzypce do futerału uśmiechając się z całego serca. Teraz pełna pozytywnej energii czułam radość, jakiej dawno nie odczuwałam. Zasunęłam futerał odwróciłam się w stronę drzwi i zamarłam. W progu stało jakiś dziesięć osób z komórkami z rękach i otworzonymi ustami. Ci idioci musieli nagrać moją grę, mój cudowny humor prysł. Schowałam skrzypce do środka obiecując sobie tu częściej przychodzić. Gdy tylko wyszłam ze schowka obtoczyli mnie licealiści i licealistki, obsypując mnie falą pytań, wyłapałam tylko kilka z tego całego hałasu. Nie zamierzałam odpowiadać na te na pytania typu; jak się nazywam? Gdzie się nauczyłam grać? Czy zagram coś jeszcze? Co to za piosenka, a jakiś chłopak zapytał czy zechcę zostać jego dziewczyną. Czułam się zażenowana, przepychając się przez tłumek dotarłam do drzwi, w których stali Kastiel i Lysander, zawzięcie coś dyskutując, gdy koło nich przeszłam zamilkli na chwilę wpatrując się we mnie.
         Myślałam, że tłumek zrozumie, co mam na myśli. Lecz oni nie mogli dać mi spokoju! Nieproszeni słuchacze ciągnęli się za mną wypytując lub głośno komentując. Już miałam tego serdecznie dość! Do tego usłyszałam głośny śmiech za plecami spojrzałam się przez ramię. Kastiel ledwo trzymał się na nogach, pewnie jakby mógł tarzałby się po podłodze, zignorowałam chłopaka brnąc coraz bliżej wyjścia przez tłum nachalnych uczniów. Przede mną pojawił się rozbawiony Nathaniel.
         - Cześć Lisa, to ty spowodowałaś to zamieszanie?
         - Jak widać – stał się cud i wszyscy umilkli patrząc to na mnie to na blondyna. Chłopak podał mi rękę proponując, że mnie odprowadzi. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń, następnie poczułam szarpnięcie. Zrobiłam krok w tył o mało nie lądując na tyłku. Przede mną pojawił się Kastiel.
         - Nie waż się jej tknąć choćby palcem – wysyczał czerwono włosy. Zdezorientowana patrzyłam na szerokie plecy Kastiela.
         - Nie zachowuj się jak dziecko – skarcił go blondyn z uśmiechem. Jakby teraz pomyśleć zawsze, gdy widziałam Nathaniela miał na twarzy uśmiech, nieważne że jego oczy wyrażały przeróżne emocje on zawsze stał uśmiechnięty. Nath zrobił krok w moją stronę, następnie momentalnie odskoczył, przed ciosem Kastiela. Szykowała się bójka. Jak dzieci, pomyślałam. Rozejrzałam się, wszyscy patrzyli na spór chłopców, jedynie Lysander patrzył się na mnie, ze wzrokiem przeszywającym duszę. Westchnęłam głośno i po prostu ominęłam trzymających się za koszulę i skaczących sobie do gardeł chłopaków. Którzy zaprzestali wojny patrząc tępo, jak odchodzę.
/http://www.youtube.com/watch?v=dl30WDn_P2o Proszę włączyć podczas czytania/


          Przed powrotem zajrzałam jeszcze raz do telefonu, było już dość późno. Szybkim krokiem skierowałam się do domu Sary. Szłam chodnikiem, gdy ból który odczuwałam podczas meczu znów się pojawił, z każdym krokiem się nasilał zabierając mi powietrze. Ledwo dotarłam do pustego mieszkania, zamknęłam się w łazience i zwinęłam się z ogromnego bólu, głośno płacząc czułam darcie serca, moje plecy przeszywały dreszcze i ból jakby przyłożono do nich rozgrzany metal wypalając skórę. Z ust zaczęła mi lecieć szkarłatna ciecz, powoli zmieniając swój kolor na czarny, czułam jak w całym ciele zachodzą drobne zmiany, jak powoli staję się potworem. Wiedziałam co to oznacza.
Zaczęło się.

4 komentarze:

  1. Dzisiaj daje dwa, ale krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  2. eee...ccc...0_0...cooo !!! tylko tyle gdzie dalszy ciąg ???!!! i jeszcze ta melodia na zakończenie...nie no dajesz mi tu natychmiast kolejny rozdział!!!
    Buziaki Ren :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj dodałam Mecz i Chorobę i teraz muszę zastanowić się nad kolnym może jakiś koncercik?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ren :* :* :*
    ech sama nie wiem może jakieś pikantne szczegóły :D postaram się coś dziś w nocy dodać może to się natchnie,choć nic nie obiecuje bo ja to beznadziejnie pisze :*

    OdpowiedzUsuń