Odcinek 12

Po otworzeniu na powrót oczu, ze zdziwieniem stwierdziłam, że stoję.
Rozejrzałam się i napotkałam wzrokiem
znajome lustro. Tak jak poprzednim razem przejechała dłonią po tafli szkła,
która pod moim dotykiem zaczęła pękać, by następnie zamienić się w drobny mak
delikatnie połyskujący w świetle różnokolorowego nieba. Teraz stałam twarzą w
twarz z dziewczyną wyglądają tak jak ja. Gdyby nie ciemnobrązowe podchodzące
pod czerwień włosy, stwierdziłabym, że to moje odbicie. Ciemnowłosa zrobiła
krok w przód i wyszła z lustra. Ubrana w czarną suknię z czerwonymi różami,
była całkowitym moim przeciwieństwem. Z każdym kolejnym krokiem pobrzękiwały łańcuchy
umieszczone na jej wszystkich kończynach. Mierzyła mnie wściekłym wzrokiem.
- Dlaczego ty zawsze musisz wszystko psuć?! – wykrzyczała mi
prosto w twarz. – Było tak blisko byśmy
znów mogły były jednością. – Jej głos stał się płaczliwy, a oczy zrobiły się
wilgotne.
- Nie pozwolę byś zabiła jeszcze kogoś, tamte pięćdziesiąt
dwie osoby… To nie powinno się nigdy stać. Do dziś pamiętam sale zasłaną
ciałami zmarłych i krwią. To się nigdy nie może powtórzyć. – Mój głos mimo woli
drżał.
- Ja zabiłam? Nie… To my ich zabiłyśmy, nie pamiętasz? –
Zapytała obchodząc mnie dookoła szeleszcząc łańcuchami. – Mała dziewczynka
trzymająca własną matkę w ramionach, patrząca jak się wykrwawia na jej rękach. Chęć
zemsty, mordu. Czy to nie brzmi znajomo? Chciałaś tego, tak samo jak ja, nie
możesz zaprzeczyć bo jesteś mną, a ja tobą. Zapomniałaś? Nigdy się ode mnie nie
uwolnisz. Ten dzień nadchodzi, a ty nic nie możesz zrobić. Wiesz o czym mówię
prawda?
Otworzyłam usta by odpowiedzieć jej, ale z mojego gardła nie
wydobył się żaden dźwięk. Obraz zaczął powoli znikać. Poczułam lekkie
potrząsanie i niewyraźny głos. Miałam wrażenie, że mam deja vu.
Uchyliłam powieki, które nawet nie wiem kiedy
zamknęłam. Nade mną klęczał wysoki blondyn o magicznych brązowych oczach z
odrobiną pomarańczy.
- Hej nic ci nie jest? – po chwili załapałam, że chłopak
mówi coś do mnie. Podniosłam się lekko oszołomiona z ziemi.
- Nie nic mi nie jest dziękuję za troskę.
- Na pewno? – Zapytał podejrzliwie. – Widzisz rzadko kiedy
spotyka się śpiącą dziewczynę na środku polany w lesie i nic jej nie jest. – zaśmiałam się na te słowa.
- Racja powinnam być
ostrożniejsza, ale naprawdę wszystko w porządku. – Chłopak spojrzał na mnie
krytycznym wzrokiem.
- Tak się cieszę, myślałem, że ten diabeł ci coś zrobił.
- Diabeł? – powtórzyłam, na co chłopak zaczął się śmiać.
-Właśnie byłem na spacerze z psem mojego przyjaciela i jakoś
tak wyszło że ten cwaniak mi zwiał. Tak trafiłem na ciebie.- Z jego twarzy nie
schodził uśmiech.
- Acha- odparłam mało inteligentnie, za dużo tych wrażeń mam
jak na tak krótki czas.
- A tak apropo masz
mocny sen, nie mogłem cię obudzić.
- Zmęczenie daje się we znaki, no cóż chyba będę się
zbierać. - Otrzepałam się z ziemi i już chciałam wracać do dom Sary, gdy
uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie jestem. Na szczęście usłyszałam przyjemny
głos chłopaka.
- Poczekaj! – stanęłam i z powrotem na niego spojrzałam
dziękując w duchu za to, że mnie znalazł. – Nazywam się Fin Villers, czy
zechcesz się zemną przejść na s
pacer?
- Z chęcią- odparłam – Jestem Lisa Angels, mam nadzieje na
miłe towarzystwo. – Uśmiechnęłam się przyjaźnie i podeszłam do Fina.
- Ach, wiec to ty! Dziś
mamy grać ten konkurs, zespół kontra utalentowana skrzypaczka.
- Całkiem o tym zapomniałam. – Odpowiedziałam jednocześnie zakrywając dłonią twarz z
zażenowania.
- Spokojnie mamy jeszcze sporo czasu, więc możemy spokojnie się przejść na spacer z psem.
- Psem? A gdzie ty tu widzisz psa? – Fin rozejrzał się
nerwowo i zagwizdał.
- Demon! No rzesz choć tu ty diable wcielony!
- Dziwny sposób na wołanie pupila. – Stwierdziłam

__________________________
A oto nasz Fin
Powinnaś dodać, że ten owczarek to beauceron, bo francuski jest jeszcze briard ;P Piękne psy użytkowe, nie dla każdego.
OdpowiedzUsuńCieszę się z kolejnego rozdziału Skarlet :D